Szkolny konkurs literacki – wyniki


13 grudnia br.rozstrzygnięto szkolny konkurs literacki na napisanie recenzji ulubionej książki.

Oto wyniki:

I  miejsce – Zuzanna Kowalczyk – 4a

wyróżnienie:

Wiktoria Jurkowska – 4a

Wiktoria Lejmanowicz – 1a

20241213_103815

Recenzja książki „Stowarzyszenie umarłych poetów” N. H. Kleinbaum

“Stowarzyszenie Umarłych Poetów” to książka napisana na podstawie filmu, co jest dość niespotykanym fenomenem. Do przeczytania powieści skłoniły mnie rekomendacja mojego byłego polonisty oraz wcześniejsze obejrzenie owego filmu, w którym główną rolę zagrał znany i uwielbiany przez widownię całego świata Robin Williams. Ekranizacja zdobyła liczne nagrody, a zatem nic dziwnego, że otrzymała adaptację literacką, biorąc pod uwagę poetycki wydźwięk dzieła. Książka wyszła spod pióra Nancy H. Kleinbaum – amerykańskiej nowelistki, specjalizującej się w pisaniu książek na podstawie filmów.

            Powieść przedstawia historię grupki znajomych z małego miasteczka w Stanach Zjednoczonych uczących się w elitarnej szkole Weltona wyłącznie dla chłopców. Szczyci się ona wybitnymi osiągnięciami swoich absolwentów i zapewnia wymagającym rodzicom podobny los dla ich dzieci. Każdy z bohaterów ma już z góry zaplanowaną przyszłość, oczywiście bez brania pod uwagę ich własnych uczuć i marzeń, chłopcy muszą jedynie podążać utartym schematem, żeby osiągnąć to, czego żądają od nich ich rodzice – przekonani, że zapewniają swoim pociechom idealną przyszłość pozbawioną zmartwień, a tak naprawdę spłycają tylko ich życia do sukcesów naukowych i zawodowych, co robi im niezaprzeczalną krzywdę. Czas akcji to lata pięćdziesiąte dwudziestego wieku, co znacznie wpływa na mentalność bohaterów i kreację świata przedstawionego. Znacznie trudniej było zbuntować się przeciwko apodyktycznym opiekunom w czasach, kiedy nikt nie słyszał o prawach dziecka, a kary cielesne były codziennością potrzebną do wychowania potomstwa. Dyscyplina była najbardziej cenioną i nagradzaną cechą w ówczesnym społeczeństwie jak i w społeczności Welton. Główne założenie akademii to wychowanie posłusznej i niekwestionującej niczego młodzieży w taki sposób, aby kontynuowała swoją edukację w kolejnych równie doborowych uczelniach. Samodzielne i krytyczne myślenie było szybko i skutecznie eliminowane. Ale czy na pewno?

            Wszystko zmienia się z nowym rokiem akademickim, kiedy to w szeregi personelu szkolnego wstępuje nowy nauczyciel języka angielskiego – John Keating. Anglista od samego początku wykazuje dość ekscentryczne metody nauczania, będące drastycznym kontrastem do despotycznych reguł panujących w szkole. Przedstawia on grupce naszych bohaterów słynne słowa Horacego, “Carpe diem”, i skupia swoje lekcje na przekazywaniu mądrości życiowych płynących z poezji i sztuki. Stawia na samodzielność i naukę tworzenia własnych opinii. Jak sam mówi: “Zawsze uważałem, że kształcenie polega na tym, by uczyć prawa do własnego zdania”. Uczy więc swoich podopiecznych, że są kowalami własnego losu i muszą korzystać z życia, póki są młodzi, a czas jest po ich stronie. Protagoniści postanawiają założyć tytułowe Stowarzyszenie Umarłych Poetów i, buntując się przeciwko systemowi szkolnemu, spotykają się nocami, żeby wspólnie czytać, tworzyć i czerpać wszystkie nauki płynące z poezji. Keating nie wiedział jeszcze jak bardzo zmieni to życie jego uczniów.

            Bohaterowie powieści wzbudzają sympatię czytelnika już od pierwszej strony. Nie brakuje im poczucia humoru, przez co są wiarygodni. Współczesny odbiorca z łatwością odnajdzie się w tematyce utworu, a może nawet utożsami z przeżyciami protagonistów. Dzięki nowemu angliście członkowie Stowarzyszenia Umarłych Poetów odnajdują swój własny głos, stawiając czoła szkolnym obowiązkom a także przyziemnym problemom każdego nastolatka. Każdy znajdzie tu motyw dla siebie, od młodzieńczej miłości zaczynając, na kłótniach z rodzicami kończąc. Postacie sprawiają, że chce się im kibicować i towarzyszyć na przełomie całej historii; wspierać przy najtrudniejszych chwilach i wspólnie skakać z radości przy największych sukcesach. Ale czy ostatecznie przeciwstawią się swojemu wyreżyserowanemu przeznaczeniu i podążą ścieżką własnych marzeń? Czy im się uda? Na to pytanie sami będziecie musieli znaleźć odpowiedź.

            Zdecydowanym minusem powieści są jej aspekty techniczne. Warsztat pisarski autorki nie zaimponuje koneserom sztuki. Można to tłumaczyć faktem, iż książka jest tłumaczona z języka angielskiego na język polski, co zdecydowanie spłyca formę przekazu. Nie zmienia to jednak faktu, że styl pisarki do wyszukanych nie należy.

Bezdyskusyjnymi plusami książki są lekkość i radość czerpana z czytania, fabuła i wszystkie jej zaskakujące zwroty akcji, bohaterowie, o których nie sposób zapomnieć, a także ogólny klimat. Czytając “Stowarzyszenie Umarłych Poetów” oczami wyobraźni widziałam bursztynowe liście i czułam orzeźwiające jesienne powietrze. Klimatyczna atmosfera powieści towarzyszyła mi jeszcze na długo po zakończeniu lektury. Przyznam się, iż naprawdę ciężko mi było rozstać się z tą historią i jej barwnymi postaciami. Problematyka utworu skłoniła mnie do wielu filozoficznych przemyśleń i zmiany własnego podejścia do życia. Zakończenie pozostawiło spore pole dla wyobraźni odbiorcy i zmusiło mnie do kontemplacji nad możliwymi kontynuacjami losów bohaterów, z którymi tak bezpowrotnie się zżyłam.

Podsumowując, z głębi serca polecam poświęcić czas na zapoznanie się ze “Stowarzyszeniem Umarłych Poetów”. Jednocześnie chciałabym przestrzec potencjalnych czytelników przed radykalną zmianą poglądów życiowych. Zalecam także zaopatrzenie się w paczkę chusteczek na otarcie łez przy rozwiązaniu akcji, a wszystkim nauczycielom życzę takiego podejścia i wpływu na swoich uczniów jak John Keating. Cenna lekcja, jaką można wynieść z tej lektury to, że warto jest się buntować i podążać za własnymi marzeniami, nieważne jak wysoką cenę przyjdzie nam za nie zapłacić. Epikur miał rację – carpe diem!

Zuzanna Kowalczyk  klasa IV A